Dziennikarstwo i statystyka to dwie dziedziny, które potrafią manipulować wynikami i przedstawiać je w takim świetle, w jakim autor chce aby były one przedstawione. Dlaczego o tym wspominam? Ponieważ chce pokazać, że medal ma dwie strony.W przypadku tego artykułu dotyczy to obecnej sytuacji rynku crowdfundingu udziałowego w Polsce.
Nie tak dawno, bo dokładnie miesiąc temu, opublikowałem na łamach portalu CrowdReview krótkie podsumowanie przeanalizowanych przeze mnie emisji na polskim rynku crowdfundingu w 2021 roku.
I co się okazało?
Nie taki diabeł straszny jak go malują. Początkowo, w okolicach września, byłem również rozczarowany efektywnością zbiórek. Niemniej jednak na koniec 2021 roku średni procent zebranych środków poszybował znacznie w górę. Będąc szczerym, z okolic 30% na 60,16%.
Z skąd ta nagła zmiana?
Odpowiedź jest prosta. Jedna z platform, a dokładniej CrowdConnect.pl kończyło większość zbiórek w okolicach 100% zebranych środków, a że ich ilość była duża, to wystarczyło by te statystyki podciągnąć mocno w górę.
Co z pozostałymi platformami?
Nie wypadały one najgorzej. Wbrew pozorom wcale nie odstawały od wyżej wspomnianej platformy.
Oczywiście nie chce powiedzieć, że wszystkie platformy to chodzące pasma sukcesów. Chce zwrócić uwagę na inną, istotną moim zdaniem kwestie.
Emocje
Największą popularnością bardzo często mogły pochwalić się spółki, które były reklamowane przez znane osobistości bądź po prostu miały bardzo ładne opakowanie, mam tu na myśli kwestie marketingowe. Natomiast, te prawdziwe perełki czasami pozostawały jak sieroty. Nikt ich nie chciał, pomimo iż prezentowały się naprawdę dobrze.
I jaki jest tego późniejszy efekt?
W momencie debiutu na rynku NewConnect, w przypadku niektórych spółek okazuje się,że zamiast zarobić, inwestor traci w wyniku załamania się kursu. Dzieje się tak na skutek kilku czynników.
Po pierwsze, okazuje się, że spółka, która miała tak ładne materiały marketingowe, wciąż nic poza nimi nie ma.
Drugi powód, to oczywiście rozczarowujące wyniki finansowe spółki.
Trzeci, to przeciągany debiut spółki na giełdzie. W wyniku czego, część inwestorów niecierpliwi się zamrożonym kapitałem i w momencie, gdy następuje debiut, nie patrząc na okoliczności wycofuje się z inwestycji.
Tak to wygląda z grubsza. Oczywiście istnieje wiele innych bodźców. Wymieniłem tylko trzy główne.
Jak podaje serwis strefainwestorow.pl , 5 z 9 debiutujących spółek w 2021 roku na parkiecie NewConnect zaliczyło solidne spadki. Należą do nich takie podmioty jak:
- Zeneris Projekty;
- Iron Wolf Studio;
- Punch Punk;
- Hydra Games;
O dziwo, w porównaniu do rynku w USA, wypadamy wspaniale.
Z rapotu Dealogic za 2021 roku wynika, iż z 400 debiutujących spółek zaledwie… 6 jest na plusie w stosunku do ceny przekładanej w ofercie publicznej. Jest to zaledwie 1,5%.
Czy to początek końca rynku crowdfundingu?
Nie, ale czasy łatwe zarobku się skończyły. Na początku wszystko co nieznane daje duże możliwości pomnożenia kapitału jak i go stracenia.
Złotym czasem emisji w Polsce był przełom roku 2020 i 2021, kiedy to emisje cieszyły się wysokim zainteresowaniem. Było to spowodowane m.in. przez fale wirusa COVID-19 oraz małą liczbę emisji, która powoli zaczęła rosnąć.
Obecnie, w wyniku dość sporej już ich liczby, nie można mieć pewności co do zebrania wystarczającej ilości środków pozwalających na jakiekolwiek działania. Inwestor mając do dyspozycji więcej niż 2 aktywne platformy, na których jest po kilka emisji spółek, nie inwestuje już w każdą z nich, a w wybraną.
Z stąd, coraz częściej można zauważyć emisje trwające długie tygodnie bez widocznego postępu w zbiórce.
Co musi się stać,aby sytuacja uległa zmianie?
Przede wszystkim, obecni i przyszli inwestorzy muszą zwracać większą uwagę do „jakości” podmiotów, w które inwestują.
Kolejną rzeczą ( i tu się powtórzę podobnie jak większość portali), rynek musi dojrzeć. Tzn. zarządy spółek zdecydowanie obniżyć swoje wyceny, a także pojawiać się na rynku crowdfundingu w późniejszym etapie swojego rozwoju.
Ostatnim czynnikiem są przeciągane debiuty na rynku regulowanym. Warto byłoby skrócić ten czas do roku/ dwóch naprzód.
Jeżeli powyższe zmiany wejdą w życie, wówczas można liczyć wzrost ilości osób inwestujących w ten rynek.